Nagle poczuł ogromne osłabienie
— Otóż i koniec mój nadszedł... pomyślał sobie — ale jakże błogo kończyć pośród tych, których się tak gorąco kochało! Pan Bóg pozwolił mi na to ostatnie szczęście... Zesyła mi śmierć bez męczarni. O jakże uwielbiam go za to.
— Czy ci nie zimno ojcze?... — zapytał Gaston, poczuwszy drżenie ręki rodzica.
Umierający nie odpowiedział wprost na pytania.
— Pocałujcie mnie — wyszeptał słabym już bardzo głosem — uściskajcie mnie oboje...
Matka i dziecko rzucili mu się w ramiona.
Ostatniem wysiłkiem woli przycisnął dwie drogie głowy do piersi, złożył pocałunek na twarzy żony i czole syna i powiedział:
— Was tylko jednych kochałem na świecie... was i Wenecyę... Niech was Bóg łaską swoją otoczy, niech Wenecyę wyswobodzi z niewoli!
Potem głowa zwisła, ręce opadły, lekkie westchnienie wydarło się z piersi — a z westchnieniem odleciała dusza do nieba.
Stary patrycyusz już nie żył.
Śmierć jego okryła grubą żałobą i
Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No258 part8.png
Ta strona została skorygowana.