Ta strona została skorygowana.
CZĘŚĆ DRUGA
I.
W domku wiejskim Castella.
Bałwany nie przestawały bić jeden za drugim z jednaką siłą.
Minuta za minutą wlokły się rozpaczliwie, a każda z nich wydawała się naszym rozbitkom wiekiem całym.
Od dosyć długiego czasu dwaj mężczyzni uczepieni przy boku czółna i podtrzymujący wspólnie młodą zemdloną, nie odzywali się do siebie wcale.
Gaston przerwał pierwszy milczenie.
— Panie!... — rzekł zwracając się do starca.
Ten ostatni odpowiedział mu głosem chrapliwym, wydobywającym się zaledwie z gardła.
— Słucham cię dziecko drogie... co mi masz do powiedzenia?...
— Mam panu zwiastować niedobrą niestety nowinę.
Starzec zadrżał.