Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No261 part9.png

Ta strona została skorygowana.

— Patrzaj.
— Gdzie?
— Tam na lewo... w miejsce gdzie zniknęło czółno.
— Patrzę... panie Gastonie.. patrzę.
— I nie widzisz nic?
— Nic.
— A co w tej otchłani?... czy to nie biała suknia pokazuje się chwilowo?...
— Nie panie... to tylko... szmat piany się porusza...
— Patrz no jeszcze!
— Patrzę panie.
W pośrodku piany, zatonięte czółno, ukazało się znowu na wierzchu.
Jednocześnie postać ludzka zarysowała się pod wodą... najpierw ukazała się głowa a następnie ręce.
Był to starzec.
Chwycił się jedną ręką za czółno — usiłował wydobyć na wierzch, ale woda zalewała mu oczy; — krzyknął dwa razy przeraźliwie:
— Dziecko moje! córko moja, gdzie jesteś?
I znowu zniknął, ale tą razą umyślnie.
Dał nurka na chybił trafił, dla odszukania córki, która już może nie żyła.