— Na miłość Bozką, dziecko trzymaj się... podwój odwagę i wytrwaj do końca!...
— O! panie wierzaj mi że robię wszystko, co tylko w mojej mocy, walczę i będę walczył o ile można tylko będzie. Ale napisano tam wysoko, że muszę umierać za chwilę... trzeba się poddać woli Najwyższego... A najbardziej wierzaj mi pan, martwi mnie to że nie dotrzymam wam placu w takiej krytycznej chwili...
— Jam starzec, a jeszcze mam siłę, — odpowiedział nieszczęśliwy ojciec, — tak jest, mam siłę nadludzką, a czerpię ją w silnej woli... Idź za moim przykładem synu!... Aby mi wyrwać moję córkę, aby mnie oderwać od łódki, do której się przyczepiłem, potrzebaby mi przecinać ręce. Ty mężczyzna młody i silny, powinieneś sto razy więcej wytrzymać odemnie.
Gaston nic nie odpowiedział, bo zaledwie słyszał zwrócone do siebie wyrazy.
Zdawało mu się że serce bić mu przestaje, że krew ścina się w żyłach, że nerwy tężeją i tracą moc poruszania.
Jednocześnie uczuł zupełne zgnębienie moralne.
Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No262 part2.png
Ta strona została skorygowana.