Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No262 part4.png

Ta strona została skorygowana.

— Żagiel!... żagiel!... jesteśmy ocaleni!...
Rozbitki nie mylili się.
Niedaleko od czółna płynął istotnie wielki statek rybacki z sześcioma ludźmi załogi i widocznie starał się przybliżyć do tonących.
Za statkiem wlokła się porozbijana szalupa.
Była to szalupa Gastona, która gnana wichrem ku brzegowi, napotkaną zostąła przez duży statek powracający do najbliższego portu rybackiego.
I szalupa i Joson przetrwali bez szwanku całą gwałtowność burzy.
Sternik statku znał dobrze Josona i zaraz zabrał go na pokład.
Jak tylko młody chłopak uspokoił się trochę z przestrachu i był w stanie przemówić, opowiedział w tej chwili w jakiem szalonem niebezpieczeństwie pozostawił swojego młodego pana.
Wszyscy okoliczni rybacy poważali i kochali panią Castella, której miłosierdzie nie miało granic i wszyscy uwielbiali Gastona, z którym się często spotykali na pełnem morzu i który zawsze obdarowywał ich tytoniem lub cygarami.
— Hej chłopcy! — wykrzyknął ster-