Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No263 part4.png

Ta strona została skorygowana.

Pan de Jessains przystał chętnie i pierwszy raz od dawnego czasu, dwie obce osoby zasiadły do stołu z matką i synem.
Podczas śniadania Gaston, zwykle poważny i zamyślony, był coś zupełnie innym.
Zdawało się że nie zwracał uwagi na ogólną rozmowę, bo jeżeli pan de Jessains zwrócił się z czem do niego, mieszał się bez żadnej widocznej przyczyny i dziwił matkę swojemi bez związku odpowiedziami.
Oczy trzymał uparcie wlepione w posadzkę, jak gdyby nie Śmiał podnieść w górę głowy.
Jeżeli na chwilę spojrzał na pannę de Jessains, siedzącą na przeciw niego i spotkał jasne łagodne jej spojrzenie, gwałtowny rumieniec okrywał mu policzki i czoło i znowu mieszał się jak winowajca przyłapany na uczynku.
— Boże wielki! cóż mu się stało? — myślała sobie pani Castella.
Obawiała się czy czasami straszne wczorajsze przejście, nie wpłynęło na chwilowy rozstrój jego umysłowy.
Śniadanie skończyło się nie tak wesoło, — z powodu dziwnego zachowywania się Gastona.
Pani Castella pilno było pozostać sam na sam z synem, ażeby go wypy-