ambitną, umysł jej tylko nie próżnował.
Pracowała bez ustanku: — umiała dużo — zdumiewała nauczycieli nadzwyczajnemi zdolnościami; w muzyce, śpiewie, rysunku i tańcu robiła postępy olbrzymie.
Czytelnicy nasi pomyślą zapewne, że w położeniu Joasi edukacya taka wysoka była rzeczą niewłaściwą.
Najzupełniej podzielamy to zdanie.
Blanka Castella w najlepszej wierze popełniała prawdziwe szaleństwo.
Nie zastanawiała się wcale nad tem, że przygotowuje nieszczęście swojej wychowance.
Uważała pupilkę jak własną swoją córkę, — i tak ją wychowywała.
Myślą nie wybiegała w przyszłość.
Gaston nie tak zaślepiony jak żona, ale coraz słabszy, pozwalał chętnie na wszystko,
Stara margrabina nie wtrącała się do syna i synowej... nie odzywała się wcale...
Ubiegłe pięć lat były bardzo szczęśliwe dla wszystkich, obecność zaś małej w Folie-Normand, ożywiała znacznie jednostajne trochę życie małżonków.
Bo na tym świecie znudzi się wszystko, znudzi się nawet szczęście, jeżeli za zbyt spokojnie płynie.
Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No266 part3.png
Ta strona została skorygowana.