ką sztuką, żeby jej niejedna aktorka pozazdrościć miała prawo.
— Już się teraz nie rozłączymy! — mówiła Blanka powracając,do Auteuil ze swoją wychowanką....
Kareta zatrzymała się przed peronem w Folie-Normand.
Blanka-wysiadła szybko z powozu, przebiegła przedpokój trzymając Joasię za rękę i wpadła do salonu.
Gaston z matką rozmawiali pod oknem.
Blanka podeszła wprost do męża.
— Przypatrz jej się! — wołała. — czy poznałbyś ją kiedy?... A przecie to ona, ona — moja kochana Joasia!...Jakże ją znajdujesz?... Czyż to nie prawdziwy cud świata?... Czyż to nie arcydzieło żyjące?...
Gaston podniósł oczy i został olśniony jakby spojrzał na słońce.
Przez kilka sekund nie był w stania słowa przewówić.
Blanka pragnąca ażeby wszyscy podzielali jej zachwyt, zawołała: