— Asmodeusz śmiałby się może bo jest dyabłem... — ale to niczego nie dowodzi i ja mam najzupełniejszą racyę.
∗
∗ ∗ |
Asmodeusz nie podsłuchiwał — a jednakże scena nieporozumienia małżonków, miała niewidzialnego świadka.
Tym świadkiem była Joasia.
Przed godziną, w ogrodzie, ukrywając starannie swoję białą sukienkę za drzewami bzu, słyszała prośbę Emanuela i obietnicę margrabiego.
Pewną będąc, że Gaston pójdzie zaraz powiedzieć o tem żonie, ukryła się za drzwiami garderoby, która z sypialnego pokoju margrabiny, łączyła się długim korytarzem z jej mieszkaniem.
Słyszała wszystko co chciała.
— Już wiem, co potrzebowałam wiedzieć — mówiła sobie odchodząc — Gaston będzie jutro mówił ze mną... Dobrze... będę gotową...
Nazajurz około dziewiątej rano, margrabia bardziej aniżeli chciał to pokazać, zaniepokojony odpowiedzią, jaką mu da Joasia, wyszedł ze swojego apartamentu, pozostawiwszy Blankę spiącą jeszcze.