— Po co bezpotrzebnie niepokoić Blankę?... Po co ją martwić? — myślał sobie. — Najlepiej niechaj nic o tem nie wie. Czyż mam prawo zdradzić nawet przed własną żoną zaufanie Joasi? Czyż mam prawo rozgłaszać tajemnicę, co się przypadkowo z serca wydarła?
O dwadzieścia kroków od miejsca omdlenia wychowanki, znajdowała się grota malowniczo ułożona z kamieni, do której wejście zasłaniały bluszcze prawie zupełnie.
Tuż obok, wąziutki strumyk płynął wśród kamieni, w miniaturowych kaskadach.
Gaston zaniósł Joasię do groty i położył na ławeczce z murawy, miękkiej jak dywan.
Wyszedł następnie, zmoczył chustkę w przezroczystej jak kryształ wodzie i powróciwszy obłożył czoło i skronie zemdlonej.
Joanna pomyślała wtedy że już nie ma potrzeby przedłużać omdlenia, które niech nam wolno będzie powiedzieć, odegrała po mistrzowsku.
Powracanie do przytomności było arcydziełem skończonem.
Żadna artystka w świecie nie zdobyłaby się na nic podobnego.
Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No272 part9.png
Ta strona została skorygowana.