Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No273 part4.png

Ta strona została skorygowana.

Odrzucił precz wstyd i pomieszanie, jakie myśl o Blance wywołała.
Powtarzał sobie, aby się uniewinnić we własnych oczach:
— Nie jestem przecie tak winnym! Kocham i jestem kochany!... Czyż to odemnie zależało?... — Czyż dąb może walczyć z piorunem co weń uderza?... Nie pragnąłem wcale tej miłości, przyszła sama, aby mnie zdruzgotać! Nie można uniknąć przeznaczenia! Mojem jest uwielbiać Joannę i być obok miej szczęśliwym. Dla czegóż miałbym uważać za zbrodnię to szczęście potajemne, na którem Blanka nic nie ucierpi, bo się o niem nigdy nie dowie?...
Nadstawiając chętne ucho tym zgubnym sofizmatom, które brał za prawdy niezbite, Gaston szedł wolnym krokiem po usypanej piaskiem alei, która w różnych zakrętach prowadziła do peronu willi.
Nadzwyczajna ta powolność nie była bynajmniej bez celu.
Nie życzył sobie znaleźć się sam na sam z żoną, bo z pewnością byłaby go pytała o Joannę — a on obawiał się zdradzić...
Spełniło się jego życzenie.
Margrabina — matka, Blanka i siero-