Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No275 part7.png

Ta strona została skorygowana.

Do okoła panowało głuche milczenie.
— A gdybym się jednak myliła!... gdyby to zazdrość tylko podsunęła mi te nieprawdopodobne podejrzenia!... gdybym się też przekonała że Gaston i Joasia nie korzystali wcale z mojej nieobecności!... O! gdyby tak było, cóż to za szczęście, cóż to za radość byłaby prawdziwa dla manie.
Na samą tę myśl, serce Blanki zabiły gwałtownie i poczuła się orzeźwioną.
Szła wolno aleją, która okrążała kląb i prowadziła do peronu.
Salon, jak już mówiliśmy o tem, znajdował się na parterze.
Żywe światło jaśniało w pouchylanych oknach.
Młoda kobieta zbliżyła się do nich ostrożnie.
Dwie duże lampy stały zapalone na stole.
Ale ani Gastona, ani Joasi nie było.
Blanka spojrzała w okna pierwszego piętra
We wszystkich oknach było ciemno, wyjąwszy okien pokoju margrabiny-matki.
— Może Gaston przepędzał wieczór