Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No277 part12.png

Ta strona została skorygowana.

— Zmiłuj się obywatelu, konisko strasznie jest zmordowane.
— Jeżeli padnie, to ci dwa razy tyle co wart zapłacę.
— To koń gospodarza a nie mój.
— Więc sto franków dla ciebie, tylko galopem, rozumiesz mnie... galopem!...
— Bądź pan spokojny, pojedzie się, skoro trzeba, galopem.
Gaston otworzył drzwiczki i skoczył do powozu.
Stangret spojrzał i rzekł:
— Obywatelu — gotowi cię wziąć za waryata... jakto, tak bez kapelusza?...
— Za waryata?... — szeptał margrabia skacząc po schodach, żeby się prędzej dostać do swojego pokoju — toż ja na prawdą jestem waryatem!...
Złapał pierwszy lepszy kapelusz jaki znalazł pod ręką i miał już biedz z powrotem, gdy na progu ukazała się kobieta, albo raczej widmo jakieś...
Była to Blanka.