Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No277 part5.png

Ta strona została skorygowana.

— Nic zgoła pawie margrabio.
Gaston potrząsnął głową.
— O! doprawdy — mruknął — to można bodaj zwaryować!... Jak ją odnaleźć?... gdzie jej szukać?...
Podniósł głowę i spostrzegł, że służba przypatruje mu się ździwiona.
Ale co go to obchodziło?
W tej chwili, całym światem była dlań tylko jedna Joanna...
Reszta wcale nie istniała.
— Po powóz chodziłeś ty zapewne Babtysto?...
— Tak panie margrabio.
— Jak daleko ztąd stacya?
— Tutaj zaraz panie margrabio.
— No to leć tam w tej chwili i powiedz, aby jak tylko powróci stangret, który odwoził pannę do Paryża, zaraz mi go tu przysłali.
Służący spojrzeli pe sobie znacząco.
— Panie margrabio — zapytał Babtysta, nie mogąc przezwyciężyć ciekawości i zapominając o wszelkich konwenansach — czy panna Joanna nie powróci do nas na noc...
Gaston rzucił na pytającego piorunujące spojrzenie.
Wystraszony lokaj wymknął się co prędzej z pokoju.