Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No277 part7.png

Ta strona została skorygowana.

— Sama nie wiem... ale nie podobna mi pozostawać tutaj dłużej...
— Dla czego?
— I ty śmiesz mnie pytać o to! — Za kogóż to bierzesz mnie Gastonie!... Czy sądzisz, że zgodzę się pozostać choćby godzinę pod jednym z tą kobietą duchem?
— Tej kobiety już nie ma tutaj...
Oczy Blanki zabłysły na chwilę radością.
— Jakto!... — wykrzyknęła, — czy to podobna? Czy to prawda że ta potworna, istota uciekła?
— Blanko, gniew twój czyni cię niesprawiedliwą!... Potępiaj mnie, bo zasłużyłem na to, ale nie znieważaj nieszczęśliwego dziecka! Nie ma ono nic sobie do wyrzucania a w chwili kiedy to mówię. może już ukarała się okrutnie za nie swoję winę.
— Co chcesz przez to powiedzieć?... Nic a nic nie rozumiem.
— Czytaj, — rzekł Gaston podając list do Blanki adresowany
— Ona pisze do mnie? — wykrzyknęła margrabia. — Ona śmie pisać do mnie?... Zarówno zuchwała jak bezczelna!...
— Blanko! — rzekł Gaston przemocą się powstrzymując, — bądź ostrożną i nie znieważaj umarłej.