Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No278 part15.png

Ta strona została skorygowana.

— O! nie dzięki Bogu!... w wieku pani margrabiny wszystko przejść jeszcze może.
— To pani słaba!... czy bardzo słaba?... — mruknął przerażony Gaston.
— Bardzo, bardzo... panie margrabio! Pani ma straszną malignę... nie poznaje nikogo... — Zachorowała zaraz prawie po odjeździe pana margrabi... Latałem po doktora, a pokojówka uprzedziła panią margrabinę-matkę..
— Moja matka jest przy mojej żonie!... — wykrzyknął Gaston głosem zdławionym.
— Tak panie margrabio, oświadczyła że ani na krok nie odstąpi od chorej.
Gaston nie słuchał więcej.
Poszedł a raczej popędził co tchu ku pałacowi.
Drzwi wchodowe były przymknięte a latarnia flamandzka, zawieszona u sufitu, słabo oświetlała przedpokój.
Gaston wbiegł na schody i znalazł się u wejścia do apartamentu żony.
Wązkim korytarzem przeszedł wokoło aż do garderoby, która się łączyła z pokojem jej sypialnym.
Drzwi nie były zamknięte, ciężka tylko zapuszczona portyera zasłaniała wejście.