dumnym, pewnym pogardy wzrokiem, przykuła śmiałka do miejsca.
— Nie wolno! — rzekła — a zresztą czyli byś śmiał, morderco, natrząsać się swoją obecnością nad konaniem swojej ofiary? Nie ma już odtąd nic wspólnego pomiędzy Blanką a tobą! — Precz! zabraniam ci próg ten przestępować!...
I zapuściła zasłonę, niby zaporę rozdzielającą na zawsze przeszłość i przyszłość Gastona.
Stara margrabina postąpiła z nadzwyczajną godnością, ale i z nadzwyczajną zarazem niezręcznością.
Nie rozumiała, że morały musiały jak najgorzej wpłynąć na oszołomionego człowieka.
Mężczyzna zwykle zresztą ulega prośbom, ale staje się nieubłaganym, gdy mu się coś narzuca, gdy mu się rozkazuje jak ma postępować.
I w dojrzałym wieku i nawet w starości — człowiek pod pewnemi względami pozostaje zawsze dzieckiem.