Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No281 part2.png

Ta strona została skorygowana.

Stara margrabina odeszła odedrzwi.
— Idź, skoro anioł pozwala... idź, ale pamiętaj, że ja... stara matka twoja... ja cię precz ztąd wypędziłam... ja cię na wieki przeklęłam...
Gaston śmiertelnie blady przestąpił próg chwiejnym krokiem.
Okropność położenia orzeźwiła nagle tę słabą duszę, to serce pozbawione wszelkiej woli.
Boleść prawdziwa, głęboka, wypędziła zeń — na chwilę, zapewne wszystkie inne uczucia i wszelkie myśli inne.
Padł na kolana przy łóżku i ukrył twarz załzawioną.
— Blanko! — mówił łkając, — zawiniłem strasznie względem ciebie... ale żałuję tego z głębi serca i zaklinam cię!... przebacz mi!... przebacz mi!... miej litość nademną!...
Blanka delikatną i gorącą rączką swoją dotknęła głowy męża...
— Mężczyzna może tylko klękać przed Bogiem lub przed kobietą ukochaną... Podnieś się Gastonie, bo ty mnie już nie kochasz i nie modlisz się już wcale... Podnieś się i siadaj przy mnie...
Gaston nie chciał tego uczynić.
— Zrób to... — powtórzyła Blanka, — to moja ostatnia prośba... więc nie odmawiaj mi!...
Gaston rzucił się na fotel, na któ-