Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No281 part5.png

Ta strona została skorygowana.

bardzo to już krucha przeszkoda — i za parę godzin... może prędzej nawet... zniknie na zawsze...
— Na Boga! — jęknął głucho Gaston, — na Boga! Blanko porzuć myśli podobne... Jesteś młodą i silną, i żyć możesz i żyć będziesz jeszcze długo!...
Margrabina wstrząsnęła głową.
— Nie... nie... — szepnęła, — znam się dobrze i nikt mnie nie oszuka!... Zanim jutrzejsze słonko ukaże się na niebie, już mnie nie będzie na ziemi!... Nie przerywaj mi, mój przyjacielu... nie staraj mi się... przesłaniać rzeczywistości... zapewniam cię, że śmierć nie przestrasza mnie wcale... ja nie chcę... ja nie życzę sobie... żyć dłużej! Jedno tylko miałam pragnienie... pragnęłam oto... zobaczyć się z tobą... bo mam ci wiele rzeczy do powiedzenia... Ale ty nie zdajesz się zdolnym aby mnie wysłuchać... a czas nagli... trzeba się spieszyć...
Boleść Gastona powiększała się coraz gwałtowniej.
Przygnębiony wyrzutami, załamywał rozpacznie ręce, szlochał konwulsyjnie.
Blanka umilkła na chwilę.
— Mój drogi, — odezwała się znowu, — proszę cię... uspokój się... wy-