Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No281 part9.png

Ta strona została skorygowana.

dziesz już wolnym Gastonie... jutro mnie już tutaj nie będzie... — Zapamiętaj radę umierającej!... — Ulituj się nad sobą samym i uciekaj, uciekaj od Joanny!...
Mówiąc to, Blanka uniosła się na pościeli i Gaston uczuł — jak chłodne jej ręce coraz bardziej ściskają jego rękę.
Zdawało mu się, że tym uściskiem domagała się od niego przysięgi, a że usłuchać jej nie mógł, że nie był zdolnym do tego przyrzeczenia, więc milczał uparcie, więc nie śmiał spojrzeć w bladą twarzyczkę i nieruchome źrenice Blanki.
Sytuacya ta zakończyła się nagle a okropniej jak można było przewidzieć.
Młoda kobieta widząc, że Gaston milczy, otworzyła usta, aby go zakląć raz jeszcze...
Ale słowa zamarły w gardle.
Długie westchnienie wyrwało się z piersi i upadła na wznak męczennica!...
Serce bić przestało, oczy mgłą zaszły zupełnie.
Upłynęło parę sekund a margrabia nie spostrzegł okrutnej prawdy.
Dopiero jak poczuł, iż ręka żony stała się zimną i twardą niby mar-