Hotele czyli raczej domy z mieszkaniami umeblowanemi, przy ulicy dopiero co wymienionej położone, cieszą się, albo raczej cieszyły się niezmiernie liczną klijentelą.
Składały się na nią bogate rodziny prowincyonalne, ekscentryczni anglicy o kieszeniach grubo wypchanych banknotami i milionerowie amerykańscy.
Hotelowi Louvre, a szczególniej Wielkiemu hotelowi z bulwaru Kapucynów, temu istnemu Leviatanowi paryzkiemu, hotele garnies — zadały jak wiadomo cios okropny i niepowetowany, w epoce jednak, do której czytelników naszych przenosimy, jeszcze ich wcale nie było.
Powróćmy atoli do małego powoziku, który się zatrzymał przed hotelem Wilson.
Młody człowiek dystyngowany, elegancki i bardzo przystojny, ze wstążeczką kolorową w dziurce od surduta, wysiadł z powoziku, przeszedł bramę i wszedł do kantoru, czyli do noszącego zwykle taką nazwę, małego saloniku, w którym znajduje się zawsze właściciel lub administrator zakładu.
Kobieta w pewnym wieku, widocznie ongi bardzo ładna i usiłująca ładną być i teraz jeszcze, kobieta, w
Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No282 part2.png
Ta strona została skorygowana.