Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No286 part14.png

Ta strona została skorygowana.

oczu wpatrywał się uparcie w małą szklaneczkę, stojącą przed nim na stole.
Twarz tego młodzieńca do połowy przysłonięta długiemi puklami czarnych włosów, była rysów nadzwyczaj regularnych, chociaż trupio blada...
Na policzki wystąpiły mu sinawe plamy, oczy były mocno zaczerwienione. Cała fizyonomia tego człowieka wyrażała jednocześnie smutek i głupowate zbydlęcenie palacza opium...
Nagle człowiek ten ocknął się jakby ze swojej zadumy, podniósł głowę i szklankę do ust przechylił...
Szklanka była niestety próżna!...
Młody człowiek zaczął szukać po kieszeniach.
Pokazało się, że były równie próżne jak szklanka.
Zrobił minę zdesperowaną i stuknął w stół...
Chłopak znalazł się przy mim.
— Czego pan żąda? — zapytał.
— Absyntu... — odpowiedział młodzieniec.
— Proszę zapłacić naprzód...
— Ani grosza nie mam tej nocy...
— W takim razie nie będzie i absyntu tej nocy.
— Zapłacę jutro...
— No to się pan napijesz jutro.