— No więc rozmawiajmy.
— Pani margrabina ma wszak bardzo poufałego przyjaciela?
— Mam ich kilku panie baronie...
— Być może; ja jednak mówię o tym, którego pani wyróżniasz z pośród innych... którego... no domyśla się pani margrabina...
— Nie panie... nie domyślam się niczego wcale.
— A... hrabia Raul de Credencé, skoro muszę wymienić nazwisko...
Po raz drugi od początku rozmowy Joanna straciła krew zimną.
Zaczerwieniła się obrażona, iż ośmielono wnikać w najskrytsze tajniki jej życia...
Miała już wybuchnąć i kazać wyjść za drzwi natrętowi, ale instykt ostrzegł ją, aby tego nie czyniła.
Dziwna osobistość, której obecność burzyła jej krew w żyłach, była osobistością wszechwładną, skoro groziła policyą.
Znieważyć ją i wypędzić, było to stworzyć sobie nieprzyjaciela, którego zemsty nie możnaby może uniknąć...
Trzeba było koniecznie postępować dyplomatycznie.
— Panie baronie — szepnęła drżącym głosem — nie wiem, czy jakie wsteczne myśli pokrywają pańskie sło-
Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1888 No11 part5.png
Ta strona została skorygowana.