Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1888 No13 part4.png

Ta strona została skorygowana.

czelnika policyi, że daje zapytania i sam sobie na nie odpowiada, bo tym sposobem wybawiała się z ogromnego kłopotu.
— Ależ, panie baronie, — zawołała, — jestem naprawdę zachwycona pańską przenikliwością!... Nie ma wątpliwości, iż złodziej działał w takich mianowicie widokach.
— Pani margrabina nie byłaby tego sama się domyśliła?... — zapytał.
— Z pewnością, że nie!...
— Pani margrabina wiedziała jednak, że mała pewna ugoda, miała jej być właśnie dzisiaj przedstawioną.
— Nie, nie wiedziałam... bo i jak że by to być mogło, gdy nie wiedziałam o skradzeniu testamentu...
— Pomimo najszczerszej chęci, nie mogę uwierzyć pani...
— Zaczynam znowu nic nie rozumieć pana barona...
— Bo pani nie chce mnie rozumieć.
— Jakto?...
— Wczoraj cały dzień oczekiwałaś pani na Raymonda, oczekiwałaś go nawet dziś, nawet przed chwilą jeszcze...
— Ja?...
— Tak pani — i na to także mam dowód...