Pozostawmy nasze towarzystwo chciwie pochłaniające podaną im wieczerzę — z wyjątkiem naturalnie pana de Credencé — i korzystając ze sposobnej chwili, nakreślmy szkice tych figur ekscentrycznych, które mają zająć odpowiednie miejsce w galeryi podziemi paryzkich, w galeryi oryginalnej, przepełnionej typami odpychającemi i wstrętnemi, ale rzeczywistemi zupełnie.
Lariflę znamy już dostatecznie, zaprezentujemy zatem czytelnikom Bec de miel, Radis noir, Tape à l’oeil i Peau d’angora.
Postaramy się, aby zrobić to jak najkróciej.
Postaramy się o sylwetki węglem na murze, nie zaś portrety całe.
Bec de miel, to skończony typ kasty, ktorej nikt z pewnością nie żałuje a która prawie zupełnie zniknęła od chwili, gdy municypalność paryzka zniszczyła fundamenty teatrów na bulwarze du Temple.