zaniach... Wynaleźć nas i wypłoszyć ztamtąd prawie niepodobna, to też samiśmy przezwali się „Jaskółkami“. Rozumiesz mnie przyjacielu?...
— Rozumiem... wyobrażam sobie atoli, że musi wam tam być dyabelnie niebezpiecznie!...
— Zapewne, że jest trochę niebezpieczeństwa... i że nie zawsze można być pewnym dostania się cało na grzędę, zwłaszcza gdy noc ciemna. Ale cóż chcesz?... — kto nie rezykuje, ten nie niema... — mówi przysłowie... — Ja zazwyczaj powracam o północy...
— Jakże się tam dostać do ciebie?...
— Bardzo łatwo... kup sobie tylko gwizdawkę za jednego sous... Umiesz przecie grać na gwizdawce?...
— Może i potrafię, ale nie próbowałem nigdy...
— Instrument to wcale nie trudny i nie wymagający nauki... sam gra po prostu... Weźmiesz oto świstawkę... staniesz w pobliżu mostu, niby jaki hiszpan, zamierzający wyprawić serenadę swojej pięknej Andaluzyance, i zagrasz coś wesołego, naprzykład oto:
Ty coś mnie kochała tak szczerze...
Zrozumiałeś?...