Ta strona została skorygowana.
Joanna zadrżała i szybkim ruchem odgarnęła włosy spadające jej na czoło.
— Pan de Credencé go przysłał?... powtórzyła.
— Tak proszę pani, czy dobrze zrobiłam, żem panią obudziła?...
— Bardzo dobrze.
— Czy pani margrabina się ubierze?...
— Nie, bo to by trwało zadługo... przyprowadź tutaj tego człowieka.
— Pani go przyjmie w swojej sypialni?... wykrzyknęła zdziwiona dziewczyna.
— Cóż to szkodzi?... mówiłaś przecie że to posłaniec...