Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1888 No23 part2.png

Ta strona została skorygowana.

stać się tam o północy, trzeba tu było przyjść w południe.
— Sądzisz, że mi koń ustanie na drodze?
— Tak mi się przynajmniej wydaje.
— A nie wiesz, że pozory często mylą?
— Nie mówię, że tak nie jest, na koniach jednak znam się doskonale...
— Widzę to... — widzę, że nie można by ci sprzedać szkapy za konia czystej krwi...
— O! z pewnością, że nie!...
Raul skoczył na kozioł, zebrał lejce i cmoknął językiem.
Nigdy bodaj nikt nie widział podobnie raptownej zmiany.
Koń jakby go dotknęła iskra elektryczna, stał się odrazu innym.
— Zgrabną szyję wyciągnął jakby szyję łabędzia, a rozpuszczonym ogonem począł się bić po bokach.
Muskuły i żyły wyprężyły mu się pod skórą i zaczął bić niecierpliwie nogami.
— Do pioruna!... — wykrzyknął Owerniak — ten koń znarowiony!... — co to za koń jakiś?
— Ten koń, mój stary — odpowiedział hrabia ze śmiechem — to anglik prawdziwy, anglik wartujący co naj-