Ta strona została skorygowana.
żadnych sklepów, ani kawiarni, jak te co oświetlają bulwary.
Upłynęło dziesięć minut.
Dwa czy trzy powozy prywatne i tyleż fiakrów przejechało obok nie zatrzymując się wcale.
Rzadko kto przechodził trotuarem.
Ulica Magdaleny jest jedną z mniej uczęszczanych, szczególnie w wieczór.
Nakoniec w chwili kiedy tylko co miała uderzyć dziewiąta, Raul posłyszał z daleka szybko kłusującego konia.
Jakiś powóz się zbliżał, a iskry wydobywające się z pod kopyt końskich przy uderzaniu o kamienie, świadczyły iż ów koń nie ustępował w niczem koniowi Raula.
— O ho!... — pomyślał hrabia — taki kłus oznacza bardzo jakieś piękne stworzenie!...
Powóz przejechał...
Pan de Credencé zadrżał...
Był to zwyczajny fiakr a miał na latarniach numer 125!...