wiedział młody bandyta — daję ci swoje słowo kawalerskie, że nie warto było włazić.
— Co chcesz powiedzieć?
— Chcę powiedzieć, że przychodzi mi ochota krzyknąć jak w kurniku Funamb.
— Podnieście kurtynę, albo zwróćcie mi moje cztery sous!
— Skończysz-że niepoprawny gaduło? — mruknął ze złością Credencé — nie o twoje wrażenia się pytam...
— Naturalnie, prawdziwy przyjacielu!... Chcesz wiedzieć co się tam dzieje?...
— Właśnie...
— Opowiem ci, jak najlepiej potrafię...
Scena przedstawia piękny pokój, bogato wyzłocony, wspaniale umeblowany, z dywanami, jedwabiami i lustrami, jak w jakiej kawiarni na bulwarach — jednem słowem szyk ogromny... Na środku mały stolik z nakryciem do kolacyi... na talerzykach owoce... w butelkach napoje najrozmaitsze, a tak ponętne, że aż mi się pić zachciało...
Raul tupnął nogą.
— A w tym pokoju — wyszeptał — w tym pokoju nie ma nikogo?
Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1888 No24 part13.png
Ta strona została skorygowana.