— Panie baronie... — odpowiedziała Joanna ze śmiechem, — najbogatsze nawet pałace, mogłyby pozazdrościć panu tego mieszkania!... Pozwól powinszować sobie gustu w urządzeniu, bo to prawdziwy honor panu przynosi.
Raymond skłonił się z uszanowaniem.
— Prawda to proszę pani, ale prawda względna. Wiem o tem, że dzisiejszego wieczoru nie jeden by mi pałac pozazdrościł, ale to dzięki obecności pani jedynie... Gdziekolwiek pani się znajduje, wszystko w około niej promienieje...
Wyraz na wpół wesoły, na wpół szyderski ukazał się na ustach margrabiny.
— A!... panie baronie... — rzekła, czy nie pisałeś też pan przypadkiem kiedyś poezyj?...
— Dla czego pani margrabino?...
— Bo jeżeli tak... — odpowiedziała Joanna, — posądzałabym pana, iż mi recytujesz jednę ze swoich strofek, zmieniwszy tochę rymy...
Promoteusz paryzki, pomimo całego pienia nad sobą, zmarszczył brwi lekko.
Nie mógł znosić szyderstwa, nawet od najpiękniejszej kobiety.
Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1888 No25 part13.png
Ta strona została skorygowana.