Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1888 No25 part15.png

Ta strona została skorygowana.

szczęśliwemu pańskiemu współbiesiadnikowi, dla którego widzę przygotowane talerze.
Twarz Raymonda wypogodziła się zupełnie.
— Pani margrabino — szepnął — nie śmiem się przyznać jaką miałem nadzieję...
— Ależ panie baronie — odpowiedziała Joanna — mów pan bez obawy czego się pan spodziewałeś?...
— Że pani raczysz zasiąść ze mną do stołu...
Joanna uważała za stosowne spuścić oczy, z kokietującą skromnością.
— Pan na prawdę miałeś taką nadzieję?...
— Przynajmniej jest to najgorętszem mojem pragnieniem...
— Mam jeść z panem kolacyę, sam na sam?...
— A dla czegożby nie?...
— Dzisiaj widzimy się zaledwie po raz drugi... Czyż mogę więc postępować z panem, jakby z dobrym starym znajomym?... Podobna lekkomyślność skompromitowałaby mnie ogromnie...
— W czyich oczach, jeżeli wolno zapytać?...
— Przedewszystkiem w oczach służby pańskiej...