Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1888 No25 part7.png

Ta strona została skorygowana.

dziemy ciągle tak jak dotąd rozmawiać ze sobą po ciemku? — Przyznam się panu, że wolę patrzeć w twarz interlokutora...
— Za chwileczkę pani margrabino — odpowiedział Raymond z galanteryą, za chwileczkę niebiańska piękność pani zajaśnieje przy świetle... Otóż jesteśmy... Prześliczne pani nóżki wchodząc — w próg skromnego mojego domku w pałac go zamieniają...
Prometeusz paryzki puścił rękę Joanny, wszedł na stopnie peronu i drzwi otworzył.
Jarzące światło zabłysło w przedpokoju. Okienice tak były szczelnie dopasowane, że nazewnątrz nie było zupełnie widać tej iluminacyi.
Raymond podał rękę margrabinie, a prowadząc ją po stopniach mówił:
— Proszę pani margrabino... bądź pani jak u siebie, skoro jesteś u mnie...
Joanna uśmiechnęła się mimowoli i poszła za gospodarzem domu.
Skoro znaleźli się w przedpokoju, Raymond nacisnął sprężynę, a drzwi same się zamknęły, z długim metalicznym trzaskiem.
Na ten niespodziewany hałas, pani Castella zadrżała znowu.
— Czyśmy w więzieniu? — zapytała.