Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1888 No30 part7.png

Ta strona została skorygowana.

ki — otworzyła czemprędzej okno i wychyliwszy się z niego, odetchnęła całą piersią świeżem nocnem powietrzem, przepełnionem wonią kwiatów...
Zaraz się uczuła też lepiej...
— Jestem ocaloną!... — rzekła — i najważniejsze zadanie spełnione... Teraz muszę dokończyć działa!...
Odwróciła się i miała oddalić od okna, gdy posłyszawszy nagły szelest, zadrżała od stóp do głów.
Krew ścięła jej się w żyłach.
Szmer ten, zdawał się pochodzić nie z dołu ale z góry, a podobnym był do gwizdnięcia, służącego za sygnał umówionego porozumienia...
— Że prędko się cieszyłam — pomyślała przerażona Joanna. — Rayjmond kłamał przedemną, mówiąc, że byliśmy zupełnie sami!... — jego spólnicy pilnowali nas! Teraz mnie widzą... otaczają... jestem zgubiona...
Pomimo całej mocy charakteru, młoda kobieta nie była w stanie zapanować nad ogarniającym ją przestrachem.
Zapominając o wszystkiem, starałaby się była zapewne uciekać, gdy usłyszała znowu cicho bardzo wymówione imie swoje.
Głos ten wydawał jej się znajomym.