meteusz paryzki, zaczął się zastanawiać, ażeby wytłomaczyć sobie wypadki zaszłe w tym domu przed paru godzinami...
Przypomniał sobie zasłabnięcie Joanny i dziwny zapach, jaki się rozszedł z jej flakonu, z czego doszedł do przekonania, że ten to właśnie zapach, był przyczyną letargicznego snu w jaki popadł...
Pomimo jednak wszelkich domniemań, nie mógł sobie żadną miarą wytłomaczyć, jakim sposobem wydostała się od niego margrabina.
Najpewniejszy, że działała sama jedna, i że nikt nie przyszedł jej z pomocą, Raymond wysilał napróżno umysł nad rozwiązaniem zagadki...
Z pewnością wydobyła się przez okno, ale jakim sposobem, bez drabiny, bez sznura zeszła z pierwszego piętra, nie przyprawiwszy się o śmierć lub przynajmniej o połamanie kości?...
Zdrowy rozsądek oburzał się na konkluzyę podobną.
Po rozmaitych domysłach i przypuszczeniach, Raymondowi przyszło na myśl, Że margrabina mogła się stać ofiarą nieostrożności, że może ciało jej pokaleczone i pokrwawione, leży na piasku pod oknem...
Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1888 No32 part14.png
Ta strona została skorygowana.