Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1888 No34 part10.png

Ta strona została skorygowana.

nędza... łachmany!... Proszę wybieraj pani...”


∗             ∗

Raymond umilkł — Joanna się podniosła.
Niezrównany wyraz zgrozy i dumy ukazał się na jej twarzy, opromienił aureolą blade jej czoło, okolone czarnemi sploty.
Straszny gniew pomieszany z pogardą, malował się w jej wielkich, błyszczących oczach...
Premeteusz paryzki chybił celu... gwałtowna namiętność pociągnęła go aż do groźby.
Joannę perswazyą można było pokonać, złością i groźbą nigdy!...
W gwałtownej mowie Raymonda, widziała wypowiedzenie sobie walki, jeżeli odmówi miłości bandycie, ale groźba nie robiła na niej wrażenia.
— Mój wybór zrobiony już panie baronie... — odezwała się wolno, — oboje, jak pan powiadasz, mamy krew ptaków drapieżnych w żyłach... Być to może, ale w takim razie ja jestem z gatunku orłów, a pan z gatunku, sępów!... Orzeł jest, jak pan wiesz, nieustraszonym i do posłuszeństwa zmusić go niepodobna...
„Pomiędzy mną a panem nie ma nic