Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1888 No34 part12.png

Ta strona została skorygowana.

Głęboka bruzda zarysowała mu się na czole, brwi się ściągnęły w podkowy.
Zrobił gwałtowne wysilenie, wysilenie prawdziwie heroiczne.
Twarz pozostała bladą ale spokojną i zdobył się nawet na uśmiech.
— Przepraszam panią margrabinę, odezwał się wstając z krzesła, — po tysiąc razy przepraszam, żem panią tak długo fatygował tą niepotrzebną rozmową. Nie pozostaje mi nic, jak tylko złożyć jej najniższe moje uszanowanie...
Mówiąc to, włożył z powrotem pudełka do małej szkatułki i zamknął ją na kluczyk.
— Z naszych trzech rozmów, — odezwał się znowu, — jedna zakończyła się burzliwie... Jakie będą następne... Bóg to jeden raczy wiedzieć...
— Następne?... — powtórzyła z prawdziwem przerażeniem Joanna, — więc to ta nie jest ostatnia jeszcze?....
Prometeusz paryzki wstrząsnął głową.
— Bardzo wątpię, — rzekł, — czy ostatnia...
— Ja pana żegnam jednakże...
— A ja odpowiadam pani, do widzenia...