— Czy twój powóz czeka na dole? zapytała margrabina.
— Tak jest, piękna pani.
— To biorę kapelusz, zarzucam szal na ramiona i jedziemy zobaczyć Eden, któryś wynalazł.
— Jestem na rozkazy Joanno.
W godzinę po tej rozmowie, margrabina przebiegła od piwnic do strychu pawilon przy ulicy Chaussée d’Antin i tak się nim zachwyciła, że poszła zaraz do właściciela, aby podpisać kontrakt na lat dziesięć.
Rozkład wewnętrzny i ozdobne ornamentacye pawilonu wynajętego przez margrabinę Castella, nie pozostawiały nic zgoła do życzenia, wszystko tu było nowe i w jaknajlepszym guście.
— Nie było nic do zmiany, nic do odświeżenia nawet... urządzeniem tylko należało zająć się tapicerom.
— Joanna tak na nich energicznie nalegała, że w tydzień wszystko już by-