Joanna upadła na krzesło i zakryła zapłakaną twarz rękami.
— Cóż się zatem ze mną stanie?...
Odpowiedź nie była tak łatwą.
Raul zawahał się też na chwilę.
— Gdybym miał majątek, złożył bym go u nóg twoich kochana Joanno — odezwał się z zapałam — byłabyś bogatą, gdybym ja był nim w istocie... Myślę, że nie wątpisz o tem...
Na nieszczęście, posiadam tyko pozory zamożności, o czem wiesz dobrze przecie... Nie rozpaczaj jednakże... przyszłość do nas należy, skoro masz możność wyczekania...
Margrabina żywo podniosła głową.
— Mam możność wyczekania?... — powtórzyła.
— Zapewne...
— W czemże to widzisz tę możność?...
— Masz dwa kroć sto tysięcy franków, a to znaczy zawsze trochę.
Joanna nie dała Raulowi dokończyć i pogardliwie wzruszyła ramionami.
— Czyż potrzebuję ci powtórzyć, to co mówiłam przed godziną prokuratorowi?... — Te dwa kroć sto tysięcy franków już są prawie wyczerpane!... — Nie podniosłam całej sumy to prawda, ale wszyscy dostawcy są mojemi wierzycielami. Skoro tylko przewą-
Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1888 No39 part7.png
Ta strona została skorygowana.