Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1888 No3 part11.png

Ta strona została skorygowana.

— Tak być koniecznie musiało... — ale czy długo był ślepym?...
— Kilka miesięcy jednakże...
— Potem otworzyły mu się oczy!...
— Przypadkiem, albo raczej przez nieostrożność naszę...
— Cóż się stało?... Czy znalazł się właściwie?... z godnością?...
— Nie znalazł się rzeczywiście wcale...
— Ah! do dyabła!... więc wybuchnął!...
— Wybuchnął ale po cichu... po kryjomu... bez hałasu, bez skandalu, nie przypuszczając nikogo do tajemnicy... Znieważył mnie śmiertelnie...
— Policzek!... — wykrzyknął Raymond.
Hrabia kiwnął głową.
— To bardzo brzydki wypadek... — mruknął interlokutor Raula.
— Rozumiesz dobrze, — odpowiedział ten ostatni, — że pojedynek stał się nieuniknionym.
— Rzeczywiście, stał się nieuniknionym.
— Spotkanie zostało wyznaczone na następny dzień rano, przyczem margrabia, chcąc zapewne uniknąć domysłów uwłaczających jego honorowi, zdecydował, że będziemy się bić bez świadków...