że pan hrabia raczyłby przyjąć szklaneczkę tokaju, albo mrożonego Teneryffa... Posiadam wcale ładny zasób butelek zasługujących na szacunek a to co się w nich znajduje, nie byłoby niegodnem ust pana hrabiego.
— Czy na prawdę panie Raymondzie, posiadasz swoję piwnicę?
— Posiadam panie hrabio.
— To może jesteś smakoszem?...
— Nie zapieram się tego wcale panie hrabio... Lubię dobry stół i dobre stare wina... a nawet jedyna to dla mnie przyjemność, skoro z moją figurą i z moją twarzą — nie mogę mieć pretensyi do podobania się kobietom.
— Dla takiego bogacza jak pan, wszystko stoi otworem! — zawołał śmiejąc się hrabia, a Raymond potrząsnął głową przecząco.
— Wiem, że istnieją i takie dla których złoto jest wszystkiem, ale ten rodzaj syren nie pociąga mnie ku sobie... A zresztą nie jestem bogatym.
— Co też pan mówisz panie Raymondzie... myślisz że ci uwierzę?...
wiem dobrze że jesteś milionerem.
— Chciałbym nim być panie hrabio ale niestety tak nie jest... Ciężkie teraz bardzo czasy i muszę dobrze się
Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1888 No3 part3.png
Ta strona została skorygowana.