Mylił się atoli bardzo grubo.
Raymond był zakochany i to zakochany do szaleństwa.
Dziwne to i śmieszne zapewne, ale prawdziwe.
Zresztą i Neron nawet przecie, Neron, ten dziki władca, jak tygrys krwi chciwy, kochał się był również szalenie.
Nie będziemy opowiadać, jakie walki staczał ze sobą pan Raymond, aby wyrwać z serca obraz Joanny.
Wyjechał z Paryża i bawił czas jakiś pod chmurnem niebem Londynu, szukając tam zapomnienia i rozrywki.
Heroiczne to lekarstwo pozostało bez skutku.
Prometeusz paryski powrócił do Francy! bardziej jeszcze rozkochany.
Zaniechał bezużytecznej walki i zaczął szukać okazyj zbliżenia się do Joanny.
W bujnej swojej imaginacyi znalazł na to różne sposoby.
Po kilka razy pod rozmaitemi postaciami, dostawał się do margrabiny i w czasie tych chwil, podczas których mógł ją widzieć, starał się ująć obietnicami lub przestraszyć pogróżkami.
Przypuszczał, że jedno albo drugie doprowadzi go do celu.
Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1888 No42 part5.png
Ta strona została skorygowana.