ność za wyświadczone dobrodziejstwo, jest śmieszną oryginalnością...
— Co pan mówisz o jakiemś wyświadczonem ci dobrodziejstwie, wszakże ja nic dla pana nie uczyniłem!...
Raymond roześmiał się na cały głos.
— Zapominasz galopem moje dziecko... — ale ja pamiętam dobrze, że gdyby nie ty, byłbym w tej chwili wisiał sobie na postronku, kołysany wiatrem na wszystkie strony — Nie zrobiłeś dla mnie nic więcej, tylko uratowałeś mi życie?...
— To strasznie mała rzecz w pewnych wypadkach, a pan właśnie musiałeś być w jednym z takich wypadków... — Ponieważ miałeś tyle zimnej; krwi, żeś sobie założył pentlę na szyję — musiałeś mieć jakieś ważne ku temu powody, musiało życie stać się dla pana ciężarem...
— Moje kochane dziecko — kto sądzi z pozoru, ten najczęściej mija się z prawdą, tak właśnie jak ty w tej chwili!... — Muszę ci się przyznać z przykrością, iż dzisiaj rano trawiła mnie gorączka taka straszna, że mnie zrobiła prawie waryatem, czego wymowny dałem zdaje się dowód!... Gorączka minęła i rozsądek powrócił. Pragnę żyć bardziej niż kiedykolwiek,
Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1888 No43 part3.png
Ta strona została skorygowana.