— Toś ty bydle!... — krzyknął pogardliwie nieznajomy.
Rozłoszczony pan de Credencé podniósł laskę do góry.
Ale przyszło mu na myśl, że kłótnia i bójka nocna z jakimś nieznanym obdartusem, może być niebezpieczną.
Wzruszył więc tylko ramionami i chciał ruszyć w swoję drogę.
Ale nieznajomy nie zdawał się być skorym do ustąpienia.
Zastąpił ponownie drogę hrabiemu i zaczął wyzywająco:
— Hej... obywatelu, a to co znowu znaczy?... dla czegoż to zaczepiasz spokojnych ludzi, którzy ci nic złego nie zrobili a potem nie chcesz się rozprawić z nimi?... A wartoby przecie rozgrzać się na taki czas... chyba że do wszystkich dyabłów, nie jesteś wcale człowiekiem, żeś jest niczem po prostu... niczem!...
— Głupcze jakiś, — fuknął pan de Credencé, odpychając natręta od siebie, — odejdź precz!... radzę ci szczerze!...
Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1888 No4 part12.png
Ta strona została skorygowana.