swoich pensyonarzy i wszedł przez okno, ażeby mnie okraść!... — Okraść Raymonda!... — co to za zuchwałość, co to za bezczelność szalona!... Ale źle się wybrałeś ptaszku, bo ja tu jestem i czuwam!... — Biada ci!
Wymówiwszy te pełne groźby słowa, Prometeusz paryzki wyjął z szafki rewolwer sześciostrzałowy i skierował się ku drzwiom, po za któremi ukryte schodki prowadziły na pierwsze piętro.
Popchnął drzwi owe gwałtownie, zamiast jednak pójść dalej, cofnął się w tył z głuchym okrzykiem.
Jacyś ludzie schodzili ze schodów i rzucili się ku niemu.
Za chwilę weszli do pokoju sypialnego.
Raul był na ich czele.
— Regulus!... zaledwie dosłyszanym z przerażenia głosem zawołał Prometeusz paryzki. — Regulus!... ty tutaj!... — po co ty tutaj przyszedłeś?...
— Z pewnością, że nie po ciebie, podły stary rozbójniku! — odpowiedział hrabia — ale ponieważ cię zastałem tem gorzej dla ciebie!... — Zjadliwą jesteś gadziną, której nienawidzę od dawna, a teraz muszę się obliczyć z tobą za margrabinę Castella!...
Zaledwie Raul, który nie spostrzegł
Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1888 No51 part2.png
Ta strona została skorygowana.