Strona:Maria Bogusławska - Młodzi.djvu/192

Ta strona została uwierzytelniona.

rodyna“ z rozkoszą je pije naród i rodzina! Piję za młodość naszą, bujną, piękną młodość laszą, bośmy wszystkie laszki z Bożej łaski. To się niezbyt składa, lecz trudna rada. Otóż za naszą młodość piję, niech nam żyje! Niech naprzód podąża z chytrością węża, z szybkością pary, mimo ogary przeróżnych złości, co ją w szybkości onej wstrzymują, gdy pokusami wciąż napastują. Na nic przeszkody, nie dla urody, nie dla rozkoszy, nie dla igraszki, jak małe ptaszki tutaj żyjemy, bo my dążymy wciąż ku lepszemu, by krajowi temu grono przybyło, co będzie siłą, dźwignią, podporą, by ojczyznę chorą do zdrowia przywiodło, i za to piję to nasze godło, niech młodość żyje!
— Niech żyje! — krzyknęły dziewczęta.
— Cicho, bo sypialnia się zbudzi! Pijcie koleżanki.
— Dajno tej suchej kiełbasy.
— Pyszności kiełbasa!
— Ja będę jadła kiełbasę z miodem.
— Daj pokój Lorciu, zemdli cię.
— Bądź spokojna, ja jestem przyzwyczajona do mieszanin.
— Ja wiem, tobie się nawet gramatyka z zoologją miesza i dlatego, jak cię nauczyciel zapytał, do jakich zaimków należy żaden, odpowiedziałaś: do przeżuwających!
— Przesadzasz, tak nie było.
— Koleżanki, wnoszę zdrowie zacnej naszej fundatorki, Wandy Uszyckiej.