— O studjuje!… Tak niby tam studjuje… Ale bo właściwie naco mu to?… Taki bogaty!… Przedewszystkiem bawi się.
— Czy szczęśliwy?
— Spodziewam się! Oh, to dziecko szczęścia! Czego mu brakuje? Ma ogromny majątek, młodość, urodę, wszyscy go podziwiają, kobiety za nim przepadają.
— Czy nie będzie w Trenczynie?
— Owszem, przywiezie nam pieniądze w końcu miesiąca i zabawi kilka dni przy babci.
— Czy pani radczyni cieszy się nim, gdy przyjedzie?
— Nie; jest na wszystko obojętna.
— Gdzie panie mieszkają?
— W hotelu Hungarja.
Panna Aniela w dniu tym skróciła sobie kąpiel prawie o połowę, nie dosznurowała bucików, nie zapięła bluzki pod żakietem i włożyła kapelusz na bakier, tak jej było pilno powiedzieć Tadziowi, że »Heniuś« miał przyjechać do Trenczyna w końcu miesiąca.
— W końcu miesiąca? — powtórzył Tadzio, — a kiedy ciocia kończy kąpiele?
— Dwudziestego wypadnie ostatnia.
— Oby przedtem przyjechał!
— Choćby przybył o kilka dni później, przecież i tak nas zastanie, toć nie wyjedziemy, nie doczekawszy się Heniusia, to byłoby szaleństwem. Niewiadomo, czy spotkalibyśmy się z nim gdzie
Strona:Maria Bogusławska - Młodzi.djvu/290
Ta strona została uwierzytelniona.