Strona:Maria Bogusławska - Młodzi.djvu/313

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ja?… A no… niańką, mamką, kucharką, szwaczką, sekretarzem, dame de compagnie… Wszystkiem potrochu.
— Wolne żarty!
— Bez żartów. Ciotka Aniela ma zartretyzmowane palce, więc ja nietylko pisuję za nią listy, ale i ceruję jej pończochy, przynajmniej tutaj, w zastępstwie mojej matki; muszę też na maszynce zrobić śniadanie i kolację, a przedewszystkiem dostarczyć pożywienia. I zapewniam cię, że to praca ani uciążliwa, ani niewdzięczna, tylko niestety, odebrałem dzisiaj wezwanie od mojej matki, abym na gwałt wracał do Krakowa, a że ciocia ma jeszcze wziąć dwie kąpiele, więc pozostawałoby albo nie dokończyć kuracji i zabrać ją z sobą, albo pozostawić pod twoją opieką.
— Naturalnie, że szkoda byłoby przerywać kurację dla kilku dni, tylko ja nie wiem, czy zdołam wywiązać się z zadania.
— Co do tego, to nie mam najmniejszych wątpliwości. A że poczciwa ciotka oczekuje nas z niecierpliwością, nie dajmy na siebie czekać. Zabieraj się, Heńku, a chyżo!
Wyszli na ulicę.
— Więc na czem zasadzać się będzie moje zajęcie? — zapytał nagle Henryk z widocznem zaambarasowaniem.
Tadeusz wybuchnął zdrowym, młodzieńczym śmiechem.