jej pamięci wprost bezgraniczna. Sprawował się wzorowo, bywał zawsze pierwszym uczniem… Żebyście wy widzieli jego kajety!… Wiktor, przynieś skrzyneczkę tę… wiesz?… Profesorowie nachwalić go się nie mogli… A serce miał takie jak matka… każdy grosz przeznaczony na przyjemności oddał biedniejszym… O patrzcie, te kajety… jak to pisane, jak utrzymane… a gdzie otworzyć: 5, 5, 4, „doskonale“.
I drżącemi rękoma, ożywiony nadzwyczaj, wyjmował kajety z mahoniowej skrzyneczki, oprawne w błyszczący staroświecki papier, ze starannie wykaligrafowanym podpisem na każdym: Eugenjusz Koliński. Pan Turzyński zagłębiał się w te pamiątki, odczytywał urywki z ćwiczeń, aż zatrzymał się na jednym, na którym nauczyciel napisał: „Będzie z ciebie człowiek“.
— Wszyscy to przepowiadali, i byłby z niego bez wątpienia, gdyby nie jego zapalczywość i moje uniesienie!… Chłopak egzaltowany, wciągany w jakieś tajne kółka, niepokoił mnie, drżałem, że spotka go los rodziców. Tak się bałem utracić go! Raz przy gwałtownej sprzeczce powiedziałem mu, że ma po matce szaloną głowę i że skończy albo jak ojciec na tułaczce, albo jak matka przedwcześnie na łaskawym chlebie… Obraziłem go w najświętszych uczuciach, więc też uciekł, wzgardził moim…
Ostatnie słowa rozpłynęły się w łkaniu. Nie wiem jak się to stało, alem się znalazł na piersiach
Strona:Maria Bogusławska - Młodzi.djvu/48
Ta strona została uwierzytelniona.