i niedźwiedź przestali być przedmiotem ogólnej ciekawości.
Najbliższe jej otoczenie również zaczęło przywykać do ekscentryczności dziewczęcia. Pani Janina tylko z niepokojem przysłuchiwała się opowiadaniom jej o życiu towarzyskiem Krasnojarska, które pozwoliło panience zaobserwować wiele rzeczy niemal skandalicznych. Nie wzbraniała jednak tych wynurzeń, przeciwnie rada była, że Lili mówi o tem przy niej, mogła bowiem oświetlić te opowiadania ze swego punktu widzenia. Bardziej surowo od ciotki odnosił się do tego Jerzy, traktując towarzystwo krasnojarskie bardzo dosadnemi określeniami. Wyradzały się stąd ciągłe sprzeczki między dwojgiem młodych, ale że oboje mieli żartobliwe usposobienia, dawały one pole do dowcipnych popisów, które wnosiły dużo wesołości w poważne ściany dworu w Sołohubach.
Pierwszy miesiąc, stanowiący letnie wakacje, przeszedł Lili szybko i miło. Czuła, że w tym cichym, zapadłym zakątku Europy, przyjazd jej — Azjatki — sprawił nie lada sensację; zgadywała, że dla niej były jedna po drugiej wizyty znajomych, nawet z najdalszych okolic, a ciekawe oglądanie w parafji jej bogatych tualet i podziwiania przedmiotów, stanowiących jej własność, mile łechtały jej ambicję.
Niedźwiedź również popisywał się ku uciesze młodej trójki.
Strona:Maria Bogusławska - Młodzi.djvu/92
Ta strona została uwierzytelniona.